Moja pierwsza pomada MAC: początek nowej zależności
Moja pierwsza pomada od MAC i początek uzależnienia od nich.
Od dawna chciałam wypróbować te szminki. Nasłuchałam się dobrych opinii o ich komforcie, dobrej formule i kolorach. I oto, w końcu postanowiłam zrobić sobie prezent. Kupiłam MAC Lustreglass w odcieniu Spice It Up.
Opakowanie pomady jest całkowicie rozpoznawalne dla tej marki. To kulisty futerał, który pewnie wszystkim kojarzy się z MAC. Wieczko zamyka się mocno i nie wypada z torebki. Przy zamykaniu czuć przyjemne uczucie przyciągania magnetycznego. Sama kula wykonana jest z błyszczącego, wytrzymałego plastiku. Ogólnie pomada sprawia wrażenie drogiej w dotyku.
Pomada nie jest matowa, co wynika z jej nazwy. Ma satynową teksturę, która łatwo rozprowadza się po ustach. Równo się nakłada, można ją trochę budować. Pomada nie kruszy się i kładzie się równomiernie.
Spice It Up to śliwkowy jesienny odcień, który zawiera brązowe, bordowe i różowe nuty. Kolor, moim zdaniem, jest elegancki i piękny.
Na dzienny makijaż nakładam pomadę na środek ust i palcem rozcieram do brzegów. W ten sposób uzyskuję lekki odcień bardziej przypominający tint. Jeśli nałożę ją pełnym cieniem na usta, otrzymam bardziej wieczorną wersję — intensywną i wyrazistą.
Pomada na ustach prawie nie jest odczuwalna, jest bardzo komfortowa w noszeniu. W ogóle nie wysusza ust. Ponieważ nie jest matowa, jej trwałość nie jest tak dobra. U mnie bez przekąsek utrzymuje się około trzech godzin; później trzeba ją odświeżać.
Z mojej strony zdecydowanie 10/10.
Komentarze (0)